środa, 16 września 2015

Ważenie nr 1 + thinspiracje

14.09.2015r.- 69.8kg

Co za ulga, nie przytyłam :)
Dieta idzie mi średnio, zawsze mogło być lepiej.
Tylko te ćwiczenia, tak mi się nie chce ich robić...
No cóż, trzeba. Chyba znów zacznę ćwiczyć filmiki pt.: Walk at home. Są trzy warianty:
1 mila (20 min)
2 mile (30 min)
3 mile (45 min)
Kiedyś ich próbowałam i były świetne- dość wymagające, a przy tym nieskomplikowane i przyjemne. Gdzieś czytałam, że ćwicząc codziennie można schudnąć 1kg na tydzień przy wariancie 1 milowym, 2kg przy 2 milowym itd. Nie wiem jednak, czy jest to prawda. A teraz, żeby nie przynudzać, kilka thinspiracji.








sobota, 12 września 2015

Kilka słów o mnie

"Gdy przeglądasz się w lustrze
I masz ochotę je stłuc,
To nie lustro trzeba zniszczyć
To Ciebie trzeba zmienić"

Po pierwsze chcę Wam bardzo, bardzo, bardzo podziękować za miłe komentarze. Zapomniałam, że Motylki to życzliwe i wrażliwe osoby i nie muszę się bać, że zostanę odrzucona. 
Po drugie, mam wyrzuty sumienia. Zawaliłam ten tydzień. Nie wiem dlaczego, przez całe trzy miesiące nie miałam problemu z samo kontrolą, a teraz... Czuję się okropnie, muszę to nadrobić i nie pozwolić sobie na słabości. Udało się 10kg, uda się następne. Nie mogę tylko popełnić błędu, który zawsze niweczył wszystkie moje próby schudnięcia, a mianowicie odwlekanie ważenia. Gdy wiem, że nie trzymałam się diety boję się stanąć w poniedziałek rano na wadze, ale jeśli tego nie zrobię, to odpuszczę całkowicie.
Moją słabą stroną są słodycze. No i lenistwo, bo prawie w ogóle nie ćwiczę. Muszę poszukać jakichś ćwiczeń na brzuch i wziąć się za siebie.
Pisanie bilansów nie ma sensu, bo nie liczę kalorii. Będę dodawać posty co tydzień w poniedziałek po ważeniu. Do tego w międzyczasie będę dodawać posty z ćwiczeniami, poradami, thinspiracjami, itp.
Mam do Was pytanko: Ćwiczycie? Jeśli tak, to jak i ile?
Dużo miłości, Wasza Melania xx

sobota, 5 września 2015

Początek końca motyla o postrzępionych skrzydłach.

"Nie ma nikogo, kto może nas uratować. Jesteśmy sami na własnej drodze. Ludzie wokół nas ranią, krzywdzą i poniewierają, nieliczni tylko dają nam złudne poczucie szczęścia. Możesz biec, ale cóż z tego, skoro twoja droga może być niewłaściwa. Wtedy brniesz naprzód, w bólu i cierpieniu, i wszystko to na marne. Możesz iść powoli i nie płacz, gdy poczujesz że się zgubisz, bo lepiej iść w ciemności. Nigdy nie miej nadzieji, bo światełko w tunelu to nic innego jak pociąg."

Chcę widzieć swoje kości. Piękne, wystające żebra, chudziutkie nóżki, wystające obojczyki. Chcę je mieć za wszelką cenę. 
Ciągle o nich marzę. Czasem patrzę na siebie, w dół i widzę tłuszcz. Mnóstwo tłuszczu. Dotykam wtedy grubych ud, łapię się za brzuch i myślę sobie: Wytrzymaj jeszcze trochę. Z każdym dniem jesteś coraz chudsza, a przynajmniej mniej grubsza. Już niedługo.
I tak od 3 miesięcy. I chociaż część tej drogi za mną, to czuję, że jeszcze daleko mi do chudości. Na wadze wciąż jest za dużo, mniej, ale i tak za dużo. 
Muszę przyznać się do mojej ogromnej wagi, to i tak nieuniknione. 
6 czerwca ważyłam 80kg. Obecnie ważę 69,8kg. Mam 162 cm wzrostu.
Dążę na razie do 50kg, ale moim osobistym marzeniem jest magiczna liczba 45.
Moje odżywianie wygląda mniej więcej tak, że jem normalne śniadanie, obiad, przekąskę i kolację. Nie jem słodyczy, choć czasem jem coś słodkiego w ramach, np.: śniadania czy kolacji. 
Kusi mnie przeprowadzenie kilku tygodniowej głodówki, ale martwi mnie mój i tak już spowolniony metabolizm. Boję się, że mimo powolnego wyprowadzania z głodówki i tak przybiorę na wadze, alb już więcej nie schudnę.
Dziękuję każdemu, komu zechce się przeczytać moje wypociny, a w szczególności tym, którzy zdecydują się mnie wspierać i dodadzą otuchy ciepłymi słowami.
Trzymajcie się kochane Motylki!
Dużo miłości, Wasza Melania xx